Rozdział 34

Feliks siedział przy stole w kuchni ze wzrokiem wbitym w blat. Kalina stała przy oknie odwrócona do niego plecami. Oboje milczeli, jakby na coś czekali. Marker czuł, że jest na straconej pozycji, bo nawet jego wyznanie miłości niczego nie zmieniło. W jego sercu pojawiła się dziwna dziura, która powoli pochłaniała przyjemne ciepło. Może i za wcześnie powiedział, że ją kocha, ale wiedział, że prędzej czy później wypadłoby to z jego ust. Linka byłaby pewnie tak samo zaskoczona i rzucałaby mu takie samo spojrzenie pełne żalu.

– I masz zamiar tak siedzieć i milczeć? – powiedział Marker, już nie potrafiąc znieść tej ciszy i całej nieprzyjemnej atmosfery. – Mogłabyś chociaż raz przestać uciekać i powiedzieć wprost co ci leży na sercu?

– A czy ja tego nie powiedziałam? – mruknęła rozżalona. – Cały czas ci powtarzałam, że nie chcę byś się z nią spotykał sam na sam. Sam zauważyłeś, że jestem o nią zazdrosna, więc powinieneś mnie zrozumieć. Problem polega na tym, że ty sam nie jesteś zazdrosny o mnie i wszystko ci jedno.

Chłopak poczuł się urażony, jakby dostał pięścią w brzuch.

– Słucham? Zarzucasz mi obojętność?

– A jak to inaczej nazwiesz? Od samego początku nie jestem dla ciebie dostatecznie ważna. Niby nazywasz mnie swoją księżniczką, ale w myślach chyba prosisz bym w końcu zrozumiała, że jestem tą na chwilę. Ot co, taki przejściowy związek.

– Naprawdę nie wiem co ci się uroiło w twojej główce, ale chciałbym zaznaczyć, że jakieś 15 minut temu powiedziałem, że cię kocham.

– Jest różnica między uczuciem a słowami.

Dziewczyna doskonale wiedziała, że przesadza. Chciała mu tylko powiedzieć o tej zazdrości, o niczym więcej. Pod wpływem emocji i złości zaczepiła się też wszystkiego innego. Owszem, oczyściła trochę swoje serce i myśli, ale wciąż brakowało jej pewności dotyczącej wiarygodności słów Feliksa. Nieznośny głosik w głowie powtarzał w kółko i tak do znudzenia: „Czuje się winny, dlatego ci powiedział, że cię kocha”.  Ale czy można kochać na zawołanie?

– Nie ufasz mi? – zapytał w końcu Marker.

– Straciłeś moje zaufanie wczoraj.

– Linka, proszę cię! Naprawdę myślisz, że cię zdradziłem?

– Ja nie myślę, ja to wiem. – Jak na zawołanie w jej oczach pojawiły się łzy. – Nawet nie masz pojęcia jak mi jest ciężko. Wszystko mi się sypie na głowę, a teraz jeszcze ty z tą całą Sandrą. Nie mam już siły, aby dalej dźwigać ten ciężar bycia z tobą. Nie zależy ci, taka jest prawda.

– Nic między nami nie było, rozumiesz? Na tobie mi zależy, nie na niej.

– Jasne – zakpiła.

– Kocham cię.

– Nie kłam!

Marker westchnął ciężko, próbując znaleźć jakiekolwiek przekonywujące argumenty. Kalina była jednak zbyt uparta, aby dać sobie coś powiedzieć, już nie mówiąc o samym przekonywaniu. Chłopak dziwił się, że w ogóle z nim jeszcze rozmawiała. Do głowy wpadła mu myśl, aby odpuścić i dać jej już spokój. Serce wciąż jednak niespokojnie drgało i domagało się jej bliskości.

– I co dalej?

– Z czym?

– Z nami.

Szatynka utkwiła wzrok w swoich dłoniach, nie bardzo wiedząc co ma teraz powiedzieć. Tak bardzo chciała się komuś wygadać, ale wiedziała, że powiedziałaby wtedy wszystko – nawet o zdradzie ojca i jego dziecku. Nie chciała tego. W sumie, wolała utrzymać to w wiecznej tajemnicy. Zdawała sobie sprawę z tego, że drogo ją to będzie kosztować, ale co mogła innego zrobić? Była przekonana, że nie zniosłaby dociekliwych pytań przyjaciółek ani litości i współczucia ze strony samego Feliksa.

Nie minęła minuta,  a już płakała. Łzy ciekły po jej policzkach kapiąc na spodnie i dłonie.

– To nie tak miało być – powiedziała do siebie, na chwilę zapominając o obecności Markera. – Nie tak.

Chłopak stał jak wrośnięty w ziemię. Nie wiedział jak powinien zareagować i czy w ogóle powinien. Patrzył na Kalinę ze ściśniętym sercem i wyobrażał sobie co by było, gdyby poprzedniego dnia nie spotkał się z Sandrą. Poczuł suchość w gardle, gdy przypomniał sobie, jak jeszcze niedawno tulił do siebie Linkę, jak siedzieli na dachu bloku i oglądali zachód słońca.

Była dla niego najwspanialszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkał. Podświadomie czuł, że jeśli pozwoliłby jej odejść, coś by zniknęło z jego życia raz na zawsze i już nigdy by tego nie doświadczył. Tchnięty tym przeczuciem, podszedł wolno do dziewczyny i przykucnął przed nią, zamykając w swoich dłoniach jej ściśnięte w pięści dłonie.

– Kalina …

– Nic nie mów – załkała. – Nie chcę już nic wiedzieć, o niczym słyszeć.

– Zależy mi.

– Nieprawda … Gdyby tak było, to …

– Masz rację. Spotkanie się z Sandrą było błędem. Doskonale o tym wiem, ale nie miałem pojęcia, że się jej podobam. Przysięgam!

Szatynka spojrzała na niego tymi swoimi zapłakanymi oczami, ale nic nie powiedziała. Układała sobie jedynie w głowie możliwe scenariusze zakończenia tego spotkania. Nie chciała dać mu odczuć, że wpadła po uszy i jest w stanie mu wybaczyć, bo coś do niego czuje. Wolałaby go jeszcze trochę potrzymać w niepewności, ale to nie miało sensu. Nic już go nie miało.

– I co? Dalej będziesz stawiał ponad mnie jakieś znajomości ze starymi znajomymi? Dalej będę musiała patrzeć jak flirtujesz z innymi? Dalej będę piła samotnie czekoladę na gorąco, która pod twoją nieobecność zdąży wystygnąć? Dalej będę marzła, czekając na ciebie? Widzisz sam, że zbyt dużo tego jest. Ja nie ma siły, ty chciałbyś mieć to już za sobą. Potem zrobisz dokładnie to samo, i znów to samo … i tak w kółko. Moje serce nie jest jednak tak wytrzymałe. Kiedyś w końcu pęknie i nie będziesz w stanie go skleić.

Chłopak spuścił głowę przekonany, że w słowach Linki tkwi zbyt dużo prawdy. Ona wymagała jego obecności i zaangażowania, a on nie był pewien czy da radę jej to dać.

– Po prostu dla mnie bycie w związku nie polega na kręceniu się wokół jednej osoby. Muszę mieć znajomych, spędzać z kimś innym czas.

– Nie oczekuję od ciebie pełnej uwagi. Chcę jedynie mieć cię na wyłączność od czasu do czasu i chcę mieć pewność, że jestem jedyną dziewczyną w twoim sercu, rozumiesz? To chyba nie jest aż tak dużo?

– No nie, ale ty powinnaś mi ufać.

– Jak mam ci ufać, kiedy ty nic sobie nie robisz z mojej zazdrości?! – wściekła się Kalina. Odepchnęła go i wstała. – Jestem ciekawa co ty byś zrobił, gdybym ja zaczęła się spotykać z jakimkolwiek kolegą i poświęcała mu tyle czasu i uwagi, co ty Sandrze. Pomyśl, jakbyś się czuł i czy by cię to nie zabolało, że w moim życiu jest inny facet.

– Już ci mówiłem, że nie mogę ci niczego nie zabronić.

Po policzkach dziewczyny spłynęły łzy.

– Czyli tak bardzo ci na mnie zależy – zakpiło. – Miło.

– Linka!

– No a nie jest tak? Masz w dupie czy poszłabym z tym kumplem do kawiarni, jego domu czy do kina. Po prostu by ci to zwisało.

Feliks wyprostował się i zgromił ją wzrokiem. Czuł się urażony, bo naprawdę mu zależało – nie chciał być jedynie zaborczy.

– Powiedziałem, że nie mogę ci niczego zabronić co nie znaczy, że coś takiego będzie mi się podobało.

– Już się tak żarliwie nie tłumacz, bo wszystko zrozumiałam!

– W takim razie wytłumacz mi dlaczego tak strasznie zależało byś była ze mną? Chciałem z tobą spędzać każdą wolną chwilę swojego czasu, ale ty jak zwykle musisz się zawsze uczyć i na dodatek mi nie ufasz, bo nie mówisz mi o swoich problemach.

– Aha, czyli to wszystko moja wina? Super, po prostu: świetnie!

– Ty naprawdę nie chcesz mieć nikogo. A tym bardziej mnie.

Feliks podszedł do niej i spojrzał na nią z góry. Chciał, by choć raz zachowała się jak jego dziewczyna i zarzuciła mu ręce na szyję, prosząc by został. Żeby tylko mocno się do niego przytuliła i powiedziała, że go kocha. Ona jak zwykle stała zapłakana i sam nie wiedział, czy rani bardziej siebie czy jego. Miał ochotę sam się do niej przytulić, ale czuł, że nie zareagowałaby w ogóle.

– Odwracasz kota ogonem – odezwała się po długiej ciszy. – Gdybym cię nie chciała, miałabym w nosie, że spotkałeś się z Sandrą i co z nią robiłeś.

– W kółko tylko Sandra, Sandra i Sandra. A co z nami? Co z Tobą? Co ze mną?

Ten jeden błysk w jej oczach uspokoił trochę jego nerwy.

– Nie chcę cię zostawić – wyrzuciła z siebie, wywołując delikatny uśmiech na jego smutnej twarzy.

***

Maja zeskoczyła z łóżka, bo miała już stanowczo dość ciszy, która panowała w pokoju jak i milczenia ze strony Kaliny. Miała złe przeczucia, ale nie chciała wprowadzać przedwcześnie zamętu. Czekanie jednak było coraz trudniejsze, a tym bardziej, gdy przyjaciółka nie próbowała nawet się z nimi skontaktować. Nawet Justyna mimo spokojnego wyrazu twarzy zaczynała się bać najgorszego. Sama z doświadczenia wiedziała, że gdy chodzi o osobę trzecią to związki automatycznie się psują i zawsze ktoś ma z tego powodu złamane serce. Nie życzyła tego Lince z kilku powodów. Spojrzała na Majkę i westchnęła ciężko.

– Nie świruj – rzuciła od niechcenia, chociaż miała ochotę dołączyć do przyjaciółki. – Pewnie się godzą albo coś w tym stylu.

– Jesteś taka opanowana! Ale powiedz mi, co byś zrobiła, gdyby chodziło o ciebie i Mikołaja?

Blondynka zamarła.

– Nie mam ochoty się nad tym zastanawiać – powiedziała zimno. – Co nie zmienia faktu, że Miki wąchałby kwiatki od spodu jakieś sześć stóp pod ziemią.

– No właśnie.

– Ale Kalina nie jest mną. Ona jedynie mu wybaczy. Może wcześniej rozpłacze się na jego oczach, a tym samym wzbudzi w nim wyrzuty sumienia. Feliks zacznie ją błagać o wybaczenie, ona weźmie go w ramionach i happy end gotowy.

Ruda-blondynka wywróciła teatralnie oczami, wcale nie wierząc w tą obojętność przyjaciółki. Jej zdaniem znów ukrywała się pod maską.

– Mądre porady Justyny bez wady – mruknęła z wyczuwalną ironią. – Feliks nie jest Darkiem i uwierz mi, Kalina nie wybaczyłaby mu zdrady.

– Jesteś pewna?

Maja usiadła z powrotem na łóżku i przyjrzała się uważnie blondynce. Jak zwykle w takiej sytuacjach bił od niej chłód i ta ponadludzka pewność siebie.

– Wszystkich facetów wrzucasz do jednego worka, a swoją przyjaciółkę, która jest bardzo wrażliwa i delikatna, nazywasz naiwną i podatną na teksty frajerów.

– Nie powiedziałam …

– Może twoje serce zlodowaciało, ale Linki nie. Każdy zasługuje na drugą szansę, rozumiesz?

Oczy Justyny zwęziły się w szparki.

– A czy ty, na moim miejscu, wybaczyłabyś taką zdradę?

– Nie wiem, bo wszystko zależy od tego, jak bardzo bym kochała daną osobę.

– Gówno prawda. Możesz ją kochać najmocniej na świecie, oddać jej całe serce i być częścią tej osoby, ale kiedy ktoś zada ci taki cios i to prosto w serce to nagle zamierasz, rozumiesz? Nagle przychodzi otrzeźwienie i już wiesz, że gdybyś danej osobie wybaczyła to skrzywdziłabyś siebie.

– Feliks pewnie jej nie zdradził, bo szczerze wątpię aby się na to zdobył. Jedynie ta cała Sandra mogła próbować.

– Wyrwałabym jej wszystkie kudły. Swoją drogą, ona nie jest ruda? – Maja zmroziła ją wzrokiem. – Nie mam nic do rudych farbowanych, kochana. Chodziło mi bardziej o te rude lisice, które pałętają się tam, gdzie ich nie chcą.

– Nie wiem, Kalina nic mi nie mówiła o jej wyglądzie.

– Ok – westchnęła blondynka. – Dzwoń ostatni raz, a potem … nie wiem … złożymy jej wizytę.

Maja sięgnęła do kieszeni po komórkę i gdy już chciała wybrać numer Kaliny, jej telefon się rozdzwonił. Uśmiechnęła się pod nosem.

– Kto to? – spytała Justyna.

– Karol!

Blondynka przewróciła oczami klepiąc mocniej dłonią w poduszkę.

– Miałaś zadzwonić do …

– Zaraz to zrobię.

– Jasne – mruknęła Cegłowska. Była zła, sama nie do końca nawet wiedziała dlaczego. Może po prostu była zazdrosna i chciała, aby Miki też zadzwonił; powiedział, że tęskni? Szybko jednak uspokoiła się, nie mając zamiaru się roztkliwić. Zaskoczona spojrzała na przyjaciółkę, która wyprostowała się i zaczęła iść w kierunku drzwi. – A ty gdzie?

Ruda-blondynka uśmiechnęła się lekko zawstydzona.

– Wybacz, ale chciałabym z nim pogadać na osobności. Zaraz wrócę.

Justyna już otwierała usta, aby coś powiedzieć, ale wtedy drzwi za Mają zamknęły się.

– Cholera, no! – Wściekła wyciągnęła swoją komórkę i wybrała szybko numer do Kaliny. Jak zwykle jednak po około minucie poproszono ją o nagranie się na pocztę głosową. Zrezygnowana rzuciła komórkę na łóżku i zaczęła się zastanawiać, co mogło pójść nie tak w ich związku i czy problem stanowi tylko Sandra.

Po chwili na myśl nasunęło się jej wspomnienie z Centrum Handlowego. Pamiętała doskonale ten moment, kiedy okazała się słaba i poddała się wszystkim emocjom, które targały jej ciałem. Ewidentnie czuła, jak topiło się serce na jego dotyk i ciepło. W jej oczach stanęły łzy. Za wszelką cenę próbowała się doprowadzić do porządku, ale za każdym razem przychodziło jej to coraz ciężej. Zdawała sobie sprawę, że to się jej nie uda. Miała jedynie nadzieje, że pierwszy złamie się Mikołaj. O tak, pragnęła tego całym sercem. Wierzyła, że zwykłe „tęsknię za Tobą” zmieni wszystko i choć te słowa ciągle wirowały jej w głowie, nigdy ich mu nie powiedziała. Nie mogła bowiem pozwolić, aby kolejny chłopak czuł, że ma ją całą, calutką. Chciała by się starał, ciągle o nią walczył.

Była okropna, ale nie mogła sobie pozwolić na kolejną porcję rozczarowań. Nie tym razem ani żadnym innym.

***

Linka siedziała na swoim parapecie z nogami podciągniętymi pod brodę. Patrzy w dół wprost na sylwetkę Feliksa. Kazała mu pójść do domu, bo sama chciała pobyć trochę sama ze sobą. Wciąż była w lekkim szoku po wyznaniu miłości. Nawet nie przypuszczała, że kiedykolwiek je od niego usłyszy. Bała się, że to tylko dzięki kłótni i faktowi, że Marker bał się jej stracić, więc postanowił ją okłamać …

Bała się tego, tak bardzo się bała. Wciąż miała ściśnięte serce i wilgotne oczy. Wspomnienie Sandry jej nie opuszczało, wręcz wwiercając się w czaszkę. Nie lubiła jej. Nie, ona jej wręcz nienawidziła. Nie miała zamiaru znów cierpieć, tylko dlatego, że jakaś nieproszona dziewczyna znowu postanowiła wziąć coś, co nie należało do niej. Najgorsze było to, że Kalina nie wiedziała, jakim sposobem miałaby zatrzymać przy sobie Feliksa. Nawet nie miała pewności, czy on w ogóle jest przy niej szczęśliwy.

– Kochaj mnie – wyszeptała, patrząc w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą był Marker. Ruch na ulicach się wzmógł, ludzi pojawiło się więcej i chłopak zniknął gdzieś w tłumie. Brakowało jej go. Jednak potrzebowała zebrać wszystkie myśli do kupy i przemyśleć to wszystko.

Wiedziała, że przy nim zostanie – mimo wszystko; że da mu drugą szanse i chociaż spróbuje mu uwierzyć.

Potrzebowała jednak porozmawiać o tym z przyjaciółkami. Problem tkwił w tym, że Justyna od razu kazałaby jej skreślić Feliksa. Westchnęła ciężko i wyciągnęła komórkę. Z zaskoczeniem spojrzała na kilka połączeń nieodebranych od Mai i nawet od samej Cegłowskiej. Wybrała numer tej drugiej i zadzwoniła. Nie minęła nawet chwila, gdy po drugiej stronie usłyszała głos przyjaciółki.

– W końcu! Kalina, co się dzieje?

Troska w głowie Justyny ją zaskoczyła.

– Potrzebowałam zebrać myśli. Nie ułatwiłybyście mi tego, jestem tego pewna.

– Czyli jednak cię zdradził?

Bezpośredniość – cała Cegłowska.

Szatynka westchnęła ciężko. Nie przypuszczała, że tak szybko rozmowa dojdzie do sedna. Nie miała zielonego pojęcia, co powinna jej teraz odpowiedzieć. Każda słowa okazały się nietrafne i mogły jedynie wzburzyć przyjaciółkę.

– To jest trochę zbyt skomplikowane.

– Co tu jest skomplikowanego? Znalazł sobie inną. Wszystko jest proste jak drut, bo nie zależy mu na tobie. Powinnaś …

– Justyna, …

– Nie przerywaj mi – wycedziła przez zaciśnięte zęby. – Chcesz skończyć tak, jak ja? Być tak zimna i bezuczuciowa? Podejrzliwa względem każdego faceta? Chcesz tego?

– Przestań. Próbuję mu uwierzyć, rozumiesz? On nie mógłby mi tego zrobić.

– Ale zrobił.

– Nic nie wiesz!

– Masz rację, ale skoro potrzebowałaś całego dnia na przemyślenia i sam Feliks wyglądał dzisiaj tak, jakby miał zaraz zejść z tego świata, to chyba wiadomo, że jest coś nie tak między wami? Na dodatek rozmawiałam wcześniej z Mają o twoich obawach względem tamtej idiotki.

– Sandra najwyraźniej podkoloryzowała, a raczej wymyśliła sobie historyjkę. A ja, ta naiwna, uwierzyłam w nią i o mały włos, a skreśliłabym Feliksa ze swojego życia.

– Mogę w twoim imieniu wyrwać jej te rude kudły!

Linka mimowolnie się zaśmiała, chociaż w oczach wciąż miała łzy.

– Sandra jest brunetką, na dodatek dość ładną – powiedziała z trudem. – Nic dziwnego, że zwrócił na nią uwagę i pozwolił jej trochę namieszać w życiu.

– Zakochany facet ma w dupie inne, rozumiesz? Taka jest podstawowa zasada. Nie ma tak, że ona obowiązuje tylko nas i nie mamy prawa spojrzeć na innych.

– To tylko facet.

– Kalina! To nie jest żadne wytłumaczenie.

Dziewczyna postanowiła zmienić temat, bo nie chciała się kłócić. Nie tym razem. I nie z Justyną, bo czuła, że i tak nie byłaby w stanie wygrać.

– Masz może jakiś kontakt z Majką?

– Tak, bo siedzę u niej. Chcesz spróbować ją przekonać?

– Nie, nie. Chciałabym z nią porozmawiać.

– Rozmawia z Karolem – mruknęła niechętnie blondynka. – Jeszcze pewnie długo jej to zajmie.

– To jak skończy i będziecie miały czas, to wpadnijcie do mnie. Chciałabym z wami porozmawiać i w sumie opowiedzieć wszystko. A tym bardziej tobie, byś w końcu zrozumiała, że Feliks nie jest tą samą ligą co Darek.

– We dwie uparłyście się na to samo! Skąd wam w ogóle przyszło do głowy, że ja ich porównuje?

– A nie robisz tego?

– No dobra, może trochę.

– Jasne – zakpiła Linka. – To do zobaczenia u mnie.

– Do zobaczenia. Trzymaj się.

– Dzięki.

Dziewczyna westchnęła ciężko, bo nawet nie przypuszczała, że Justyna będzie tak uparta i święcie przekonana, że ma rację. Czekała ją naprawdę trudna rozmowa i wiedziała, że tylko Maja stanie po jej stronie. Blondynka mimo wszystko, wciąż miała zimne serce i była tą samą Justyną Cegłowską, która poznała kilka lat temu.

Istniała szansa, że Miki ją odmieni, o ile sam jej nie zrani.

***

Feliks siedział przy barze i czekał na zmianę barmanek. Musiał koniecznie porozmawiać z Sandrą i wygarnąć jej wszystko. Nie mógł bowiem pozwolić, aby któregoś dnia znowu zniszczyła mu ten cudowny etap w jego życiu. Nie zniósłby kolejnych pretensji i wyrzutów ze strony Linki pod swoim adresem. Bolało go serce, że tak ją zranił, ale wiedział, że to jego wina. Myślał, że dziewczyną kieruje tylko zazdrość tak dla zasady. Był przekonany, że nic od tej głupiej Sandry nie chce i nie chciał, dopóki tamta na siłę nie zaczęła się wpraszać do jego życia.

Wybijał palcami nieznany rytm, próbując się uspokoić. Nic to jednak nie dało, a tym bardziej, gdy nagle na horyzoncie pojawiła się Sandra.

– O, cześć! Cóż za miła niespodzianka! – zawołała, podchodząc do niego.

– Na twoim miejscu nie cieszyłbym się.

Sandrze mina zrzedła.

– Mogłam się tego spodziewać – powiedziała wyniośle. – Zrobisz mi teraz awanturę? Twoja dziewczyna powinna mi być wdzięczna, bo naprawdę pokazałeś, że jesteś jej wart – zakpiła.

– Masz się odczepić, rozumiesz?

– Twoja dziewczyna ci zakazała?

– To nie twoja sprawa.

– Doprawdy? Wydaje mi się, że teraz również moja. Myślałam, że jesteś gejem, naprawdę! I wtedy cię z nią zobaczyłam. Wiesz, to mnie trochę dotknęło, że postanowiłeś się tak nagle związać z pierwszą lepszą.

– Nie masz prawa tak o niej mówić! – wściekł się Feliks.

– A właśnie, że mam! Powinieneś wiedzieć, że mi się nie odmawia. Nigdy, przenigdy!

– Przykro mi, ale masz pecha.

– To ona go ma …

– O nie! – Marker od bardzo dawna nie podnosił nigdy tak wysoko głosu. – Odwalisz się ode mnie raz na zawsze. A wiesz czemu? Bo mi się nawet nie podobasz. – Widział tą wściekłość w oczach brunetki. – O tak, nie podobasz mi się. I jak dla mnie, to ty jesteś tą pierwszą lepszą. Nie zdziwi mnie fakt, gdyby się okazało, że puszczasz się na prawo i lewo, jak zwyczajna szmata.

Sandra niewiele się namyślając, spoliczkowała go. Marker jedynie się trochę zdziwił, ale zaraz zrozumiał, że za dużo spędzał czasu z Mikołajem i za bardzo wziął z niego przykład, bo nie powinien tak mówić do żadnej dziewczyny. Zdusił w sobie jednak wyrzuty sumienia, gdy tylko przypomniał sobie smutną twarz Kaliny.

– Wynoś się stąd – warknęła brunetka, ledwo panując nad sobą. – Wynocha!

– Żegnaj.

Na odchodnym jednak Sandra jeszcze wylała na niego cała szklankę coli. Nie zrobiło to wrażenia na chłopaku. Wziął parę serwetek i idąc w kierunku wyjścia, przetarł sobie nimi twarz. Ludzie dziwnie się na niego gapili, ale myślami był przy Lince.

Wszystko wyglądało na to, że mu wybaczyła, ale powiedziała, że porozmawia ze swoimi przyjaciółkami, bo tego potrzebuje. Pamiętaj doskonale wybuchowość Justyny i właśnie ta dziewczyna napawała go strachem. Nie miał pojęcia, jaki ma stosunek do niego i nie był pewien czy Kalina jest typem dziewczyny, która wierzy bardziej przyjaciółkom niż swojemu chłopakowi.

Jedyne co mu pozostało, to czekać.

 

Jedna uwaga do wpisu “Rozdział 34

Dodaj komentarz