4. Jest dokładnie taka, jaką już nigdy nie będę potrafiła być.

[muzyka]

„Prze­de wszys­tkim po­win­niście wys­trze­gać się po­dej­rzeń, po­nieważ są one tru­cizną za­bijającą przyjaźń.”

Kręcenie się po Katowicach z Kingą, zawsze należało do moich ulubionych spacerów. Przy niej mogłam zapomnieć kim byłam i z czym się borykałam. Byłam w stanie całkowicie wyrzucić z głowy Kamila. Na tych kilka chwil, był jedynie jakąś częścią przeszłości, która nie miała prawa mnie unieszczęśliwiać, doprowadzać do płaczu i wątpić w moją pewność siebie. Czułam się najlepsza i wcale go nie potrzebowałam. 

Szkoda, że ten stan nigdy nie trwał wiecznie.

Kupienie białego sweterka w różowe różyczki, miało mi poprawić humor. Byłam podniesiona na duchu, ale im mniej czasu nam zostawało, tym gorzej się czułam. Zdjęcie Kamila z Kaśką zaczynało mi przysłaniać cały urok miasta, kiedy niebo było granatowe, a latarnie rzucało pomarańczowe światła na wszystkie strony. Kochałam tę porę dnia, bo wszystko wokół było magiczne. Z wyjątkiem mnie. 

Westchnęłam ciężko, a potem po raz setny zaglądnęłam do reklamówki. 

– Masz wyrzuty sumienia o jeden sweterek? – zapytała niezadowolona Kinga. – Kupiłam dwie sukienki, a ty tylko jeden sweterek. Jeden!

Zaśmiałam się krótko, chociaż powoli zaczynało mi się chcieć płakać. Nawet ten słodki sweterek nie mógł zapewnić pierwszego miejsca w życiu własnego chłopaka. Musiałam przygryźć wargę, aby nie wybuchnąć płaczem.

– Wracajmy – mruknęłam cicho, patrząc uparcie przed siebie. 

Nie chciałam martwić Kingi i doprowadzać jej do szału. Mimo, że wiecznie ze wszystkiego żartowała to bałam się, że pewnego dnia naprawdę kogoś zabije albo ukatrupi. Była dość nieprzewidywalna i broniła mnie niczym lwica. Mogłam jej momentami nie trawić i wrzeszczeć na nią do utraty tchu, ale nigdy nie zamieniłabym na nikogo innego. W tych swoich niedoskonałościach, była idealna. „Jest dokładnie taka, jaką już nigdy nie będę potrafiła być” – przemknęło mi przez myśl i czułam, że mam rację.

– Bardzo dobrze, że nie zabrałaś komórki. Ten idiota pewnie dzwonił jak szalony – powiedziała poirytowana.

– Pomyśli, że jest coś nie tak – szepnęłam ledwo dosłyszalnie.

– Słucham?!

Nie lubiłam, gdy się denerwowała. Była na swój sposób ładna, ale nie kiedy była wkurzona. Wtedy jej twarz była strasznie spięta, a wyraz oczu taki beznamiętny, już nie mówiąc o ustach zaciśniętych w wąską linię. Była moim przeciwieństwem. Moja delikatność była zupełnie czymś innym niż jej mocno obrysowane kontury ciała, pełny makijaż, długie i idealnie proste brąz włosy. Miałam o wiele dłuższe nogi i z pewnością zgrabniejsze, ale wypukłości Kingi nadrabiały wszystko. Nawet kilka razy przyłapałam Kamila, gdy się na nią gapił stanowczo zbyt długo. Mogłabym mieć za sobą setki morderczych treningów, ale nigdy nie patrzyłby na mnie z takim pożądaniem.

„Boże, o czym ty myślisz! To twoja przyjaciółka!” – upomniałam samą siebie. Dusiłam w sobie zazdrość o Kamila, a rzucałam się o wygląd przyjaciółki, która nic nie zrobiła? Nienawidziła go, więc nie miałam żadnych powodów, aby czegokolwiek jej zazdrościć. 

– Zuza, o czym ty tyle myślisz?

Wzruszyłam niedbale ramionami, czując wstyd, że myślę o tak mało istotnych rzeczach. 

– Może będzie czekał pod domem – powiedziałam z nadzieją. – Albo nagrał się na pocztę.

– Naprawdę liczysz, że w ogóle pamiętał o tym spotkaniu? – zakpiła Kinga, potrząsając swoim kokiem. – Ten facet nawet nie wie, że wystawia cię na talerzu każdemu innemu mężczyźnie. Jesteś niedopieszczona i niekochana, w pierwszej kolejności powinnaś wpaść w ramiona…

– Kinga – jęknęłam, nie pozwalając jej skończyć. – Nie jestem nim. Nie zrobię tego. Ani teraz, ani nigdy. – Powoli wypuściłam powietrze z płuc. – Zmieńmy temat, proszę.

Przyjaciółka wywróciła oczami, znów zaciskając usta w wąską linię. Nie podobało się jej, że nikogo nie słucham i robię wszystko po swojemu. Musiała mnie jednak zrozumieć, bo przecież go kochałam. Nie byliśmy parą od tygodnia. Każdy problem był do rozwiązania. Gdybym nie bała się z nim rozmawiać… Gdybym tylko nie bała się tego wszystkiego stracić…

– Wczoraj też spotkałam się z Pawłem. – Uśmiechnęła się niewidocznie. – Całkiem z niego fajny facet, ale… Nie umiem tego nazwać. Wydaje mi się, że traktuje mnie jako potencjalną kandydatkę na dziewczynę, chociaż widzieliśmy się z trzy razy.

– To chyba dobrze?

– Niby tak. – Wzruszyła ramionami. – Wczoraj mnie tak objął, że zabrakło mi powietrza w płucach. Nie umiałam się ruszyć, bo nawet nie byłam pewna, jak zareaguje.

Zaśmiałam się krótko.

– Z twoich opisów, to taki książę z bajki kreujący się na krwiożerczego wampira – mruknęłam rozbawiona. – Nie rób z niego psychopaty. Może po prostu on już taki jest.

– Widzę się z nim też w środę. Szczerze powiedziawszy, to mam niezłego stracha, bo nie wiem czego mam się po nim spodziewać. 

– Może jest niespełnionym artystą i zaproponuje ci nagi portret, czy coś – powiedziałam, a potem szturchnęłam ją ramieniem. Jej piorunujące spojrzenie doprowadziło mnie do głośnego śmiechu. – Przecież żartuję! Nie rozebrałabyś się przed nim na czwartej randce, prawda? – Nie odpowiedziała, a ja nie zamierzałam dawać jej spokoju. – Prawda?

– Zuza, przestań – mruknęła, niby poważnie, ale widziałam szeroki uśmiech na jej twarzy. – Może na piątej.

Po chwili, parsknęłyśmy śmiechem. 

 

W legginsach i koszulce, leżałam na swojej pościeli, uważnie przyglądając się sufitowi, na którym cień firanki rysował różne wzory. 

Z Kingą rozeszłyśmy się na pierwszym lepszym skrzyżowaniu, żegnając się nikłymi uśmiechami. Dalej była na mnie zła. Pewnie miała nadzieję, że Kamil nie da znaku życia i wyjdzie, że jak zawsze to właśnie ona ma rację. Nie mogła zrozumieć, że nie jest nieomylna. Nie da się tak.

W domu, przemknęłam do swojego pokoju prawie niezauważalnie. Nie chciałam z nikim rozmawiać, nawet z Bastkiem. Chciało mi się płakać i na dodatek nie czułam się za dobrze. Miałam zamiar jak najszybciej położyć się spać i jakoś przetrwać cały szkolny tydzień. Na telefonie, wśród powiadomień, znalazłam nieodebrane połączenia od Kamila i jedno od Jacka. Wiedziałam, że Kamil poprosił brata, bo już zaczął się zastanawiać, co się dzieje. Szkoda, że nigdy nie był zbyt bystry i domyślny. 

Leżałam tak kilkadziesiąt minut, myśląc o wszystkim: o rozmowie z Kingą i z Bastkiem, słowach Magdy, zdjęciu Kamila i tych wszystkich komentarzach skierowanych do innych dziewczyn. Czułam się fatalnie, a sen nie chciał nadejść. Musiałam się użerać z własnymi wyrzutami sumienia, bo przecież mogłam mu powiedzieć, że idziemy do kina i koniec. Zachowywałam się jak podrzędna prawniczka, a przecież chciałam być najlepsza. Nawet lepsza od własnej siostry. Szkoda tylko, że nie miałam w sobie tych właściwych cech.

Westchnęłam ciężko, po czym obróciłam się na bok i przymknęłam na siłę powieki. Zaczęłam liczyć, ale kiedy doliczyłam do dwustu, zrozumiałam, że również dobrze dotrę do miliona, a sen wciąż nie nadejdzie. 

Chciałam już wstać po laptopa, gdy niespodziewanie rozdzwoniła się moja komórka. Zaskoczona, zerknęłam na wyświetlacz. Dzwonił Kamil.

Wypuściłam powietrze z płuc, czując szybsze bicie serca. 

Byłam bardzo ciekawa, o czym chciał ze mną rozmawiać, ale nie czułam się na siłach, aby rozmawiać z nim o czymkolwiek. Podczas spotkania z Kingą przypomniałam sobie, że to właśnie ona była jego wizją idealnej dziewczyny pod względem wyglądu. Natomiast ja… Nie wiem, byłam idealna, gdyby brano pod uwagę sam charakter? Tysiące ćwiczeń i zakwasów, a nigdy nie doczekałam się właściwych komplementów, nawet podczas seksu.

Z zarumienionymi policzkami patrzyłam uparcie na wyświetlacz i czekając, aż Kamil sobie odpuści. Nie zrobił tego, bo za chwilę zadzwonił raz jeszcze i jeszcze. Byłam zmuszona odebrać. 

– Tak? – rzuciłam niedbale, nie mając zamiaru mu pokazywać, że tęskniłam za nim przez ten nieszczęsny weekend. Nawet, jeśli doprowadzał mnie do płaczu i smutku.

Zuza? – zapytał z niedowierzaniem Kamil. – Gdzie ty się podziewałaś?

Zacisnęłam mocno usta, próbując nie dać się rozmiękczyć jego cudownemu głosowi. Był zmartwiony i chyba stęskniony.

– Rodzinne sprawy, a potem byłam z Kingą po sweterek.

Ten z różyczkami?

Pamiętał? Byłam naprawdę mile zaskoczona! Nawet przez chwilę się uśmiechnęłam. 

– Tak, tak. Kinga uparła się, że pasuje do mnie i że wyglądam w nim, jak taka słodka dziewczynka.

Jesteś najsłodsza na świecie – powiedział rozbawiony. – Co tam słychać u Kingi?

Dobry nastrój prysł. Dlaczego się o nią dopytywał?

– Nic? Spotyka się z jakimś studentem architektury i chyba wszystko jest na dobrej drodze do związku, a co?

Przystojny chociaż?

– Mam oceniać nieswojego chłopaka? – spytałam zaskoczona. – Facet jak facet. 

Są różni faceci. Docenia ją i jej atuty? – O co mu chodzi? Do czego zmierza? – Mało który mężczyzna docenia swoją kobietę. Kinga powinna o tym pamiętać.

Mówi o sobie?!

– Kamil, muszę iść spać, bo jutro mam z samego rana fakultet z historii, nie mogę zaspać. – Próbowałam go zbyć. – Porozmawiamy, jak się spotkamy.

A tak w ogóle, dlaczego Bastek na mnie tak warczy?

Czy on się urwał z jakiejś choinki? Jak jeszcze miałam mu dać do zrozumienia, że mnie uraził? 

Czułam złość. Zaczynałam być nawet zła na Kingę, bo to o niej rozmawialiśmy, a nie o mnie. Boże, chciało mi się tak przeraźliwie płakać, że miałam ochotę się rozłączyć. 

– Skąd mam to wiedzieć? – Trochę się uniosłam, a przecież nigdy tak się nie zachowywałam. – Kamil, kończę.

No dobrze. Wpadnę jutro.

– Jasne. Pa.

Nawet nie pozwoliłam mu się pożegnać, bo ręce trzęsły mi się ze złości i ze smutku. Byłam wściekła, zła… Miałam ochotę rzucać po pokoju czym tylko popadnie. 

Kamil zachowywał się tak, jakby nic złego nie zrobił. No niby nie zrobił, ale czy tak ciężko było się zorientować, że jest mi przykro? Nie było tego widać? Co zrobiłby, gdybym nie odzywała się tydzień lub dwa, albo nawet miesiąc? Spędziłby sobie ten czas z Kaśką?!

Wtuliłam twarz w poduszkę i zaczęłam płakać.

Czułam do siebie niechęć. Odeszła mi ochota na jakiekolwiek poranne bieganie i inne ćwiczenia. 

Przestało mnie wszystko obchodzić. 

 

4 uwagi do wpisu “4. Jest dokładnie taka, jaką już nigdy nie będę potrafiła być.

  1. Ten Kamil mnie tak wkurza.. ignorant zasrany, na miejscu Zuzy, juz dawno bym go kopnela w dupe. Kinga jest spoko. Normalnie rozzłościł mnie ten next a pisze swój,.. w ogóle cały czas słucham Sam Smith – I’m not the only one i wyć mi się chce. Niech ona już jedzie z tym Bastkiem bo mam dosyć Kamila, zabilabym

    ‚You say I’m crazy
    ‚Cause you don’t think I know what you’ve done
    But when you call me „baby”
    I know I’m not the only one’

    No powiedz czy to nie pasuje…
    uczuciowo mam dzisiaj, rozdrażniona jestem, przepraszam..

    Polubienie

  2. Powiem tak… Kamil jest ślepym, tępym debilem… Jak ja nie cierpię takiego typu faceta! DZIZYS! Poza tym, on jest taki niedomyślny, że pięciolatek by mu prędzej powiedział co jest między nim a Zuzą nie tak. On dopiero się połapie, jak usłyszy: „Goodbaye”!

    Jak można wmawiać sobie, że się nie jest zazdrosnym, kiedy ta zazdrość cię zjada od środka? Jak się już o przyjaciółkę jest zazdrosnym i się z nią porównuje, no to serio… Coś jest z naszą bohaterką nie tak. Niby się docenia i rozumie woje atuty, ale za chwilę jak patrzy na inne laski to się w myślach obrzuca błotem.

    To wszystko jest zapewne wina jej chłopaka, który w ogóle o nią nie dba. Niby się powinno 12 razy dziennie przytulać… Zuza to ma jednak przejebane 😦

    Kiedy ona zrozumie, że nie jeden Kamil jest na świecie i że w każdym związku muszą być zasady?! Nie ma czegoś takiego jak „wolny związek”. Albo jest się parą, albo nie… I nigdy się na przyjaźni z seksem dobrze nie wychodzi… To są banały i typowe gadanie starych bab, ale ile w tym prawdy!!!

    🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz