68. To moja bajka i moja księżniczka, nie będziesz mi wszystkiego psuła.

[muzyka]

„Nie ma nic złego w tym, by oczekiwać najlepszego, o ile jesteś przygotowany na najgorsze.”

Nadszedł upragniony koniec roku szkolnego. Stojąc przed szkołą i czekając na dziewczyny, wpatrywałam się w swoje świadectwo, nie potrafiąc się nadziwić, że mimo tylu zawrotów głowy, jakimś cudem udało mi się utrzymać dobre oceny. Czerwony pasek napawał mnie dumą, już nie wspominając o najważniejszych przedmiotach, które były mi potrzebne do rekrutacji na studia. Nie byłam zadowolona z matematyki i zaczynałam odczuwać stres, bo miałam zająć się przygotowaniem do matury z tego przedmiotu, zamiast uganiać się za Maksem, próbując nadążyć za jego tokiem myślenia.

Poprawiłam bluzkę, która próbowała wyskoczyć zza pasa spódnicy.

Pierwsza matura miała odbyć się już w poniedziałek, a moje powtarzanie materiału ugrzęzło w martwym punkcie. Niby czytałam streszczenia, ale moja podzielność uwagi również nie była za dobra, więc pamiętam co piątą ważną informację. Pamiętałam wszystkie epoki, ale te charakterystyczne cechy poszczególnych utworów literackich…

Zerknęłam na zegarek na ręce, który dostałam rano od mamy jako prezent na zakończenie roku. Podobno wkroczyłam w dorosłość i powinnam lepiej organizować swój czas. Biały, elegancki zegarek ze złotymi elementami, miał mi o tym codziennie przypominać.

Schowałam świadectwo razem z innymi dokumentami do teczki, a tą wrzuciłam do torebki. Wyciągnęłam za to komórkę i wysłałam ponaglającego smsa do Sabiny. Nie minęło pięć minut, a pojawiła się przede mną, razem z Nastką i Agatą.

– To już koniec – powiedziała melancholijnym tonem Nastka, jakby była zupełnie inną dziewczyną niż tą, którą znałam. – Nawet ten świrnięty Malszak miał łzy w oczach. Tego jednego dnia, wszyscy stają się normalnymi ludźmi, którzy mają jakieś uczucia.

Pierwsza zaśmiała się Agata, a zaraz za nią ja i Sabina.

– Spodobał ci się Malszak, no przyznaj się – mruknęła rozbawiona Agata, mierząc przyjaciółkę znaczącym spojrzeniem. – Pewnie ta artystyczna owca na jego szybie podbiła twoje serce!

Nastka popchnęła Agatę, która zachwiała się na obcasach. Żeby nie upaść, pociągnęła mnie za rękę. Przyjrzała mi się uważnie i od razu poczułam skurcze żołądka.

– Jak się trzymasz? – zapytała delikatnie.

– Jest okej – szepnęłam, odwracając wzrok. – Dobrze, że już jest koniec, bo inaczej nie miałabym życia w tej szkole.

– Wytłumaczcie mi, bo naprawdę tego nie rozumiem – powiedziała wzburzona Nastka. – Jak można napaść na biedną dziewczynę i ją tak skrzywdzić?! Jezu!

Spuściłam głowę, niechętnie sobie przypominając o słowach Jowity. Była zdruzgotana i obwiniała się o wszystko.

– Nikt im tego nie odpuści, nawet nie ma takiej opcji, więc najbliższe miesiące spędzą w areszcie, a potem w więzieniu. – Podniosłam wzrok na dziewczyny i uśmiechnęłam się blado. – Żałuję tylko, że tak długo byłam ślepa i pozwoliłam mydlić sobie oczy.

– Kochałaś go, a to całkiem normalne – skomentowała Agata. – Też kochałam Maćka i co dostałam w zamian? Załamkę tuż przed maturą.

– Sabina za to poderwała super przystojnego studencika i od razu owinęła go sobie wokół palca – przypomniała Nastka, uśmiechając się szeroko. – Dalej piszecie ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę? – Zaśmiałam się cicho, widząc rumieńce na twarzy Sabiny. – A ty się nie śmiej! Wybrałaś już kogoś? Maks czy Superman?

Spochmurniałam, bo zdałam sobie sprawę, że zrezygnowałam z obydwóch.

– Żaden.

– Jak to?! – zapytały wszystkie razem.

Wzruszyłam niedbale ramionami.

– Adrian nie jest w twoim typie, mimo, że jest bardzo przystojny i inteligentny. Maks… to zupełnie inna bajka, o której nie zamierzam rozmawiać.

– A ktoś inny? – zainteresowała się Nastka. – Na tym świecie, co drugi facet się za tobą ogląda.

– Mocno przesadziłaś – mruknęłam urażona. – Na tę chwilę, chcę zdać maturę, dostać się na studia, a potem pomyślę o swoim życiu uczuciowym.

– Pierwszeństwo ma kariera, a za dwadzieścia lat będziesz płakać, że nie masz męża ani dzieci.

Wywróciłam oczami, na co dziewczyny parsknęły śmiechem.

Cudownie było tak stać pod szkołą i rozmawiać o wszystkim oraz o niczym. Czułam się odprężona, chociaż nie dawał mi spokoju fakt, że jeszcze tyle rzeczy było przede mną, a nie czułam się przygotowana. Po prostu utknęłam w jakimś dziwnym punkcie i nie potrafiłam się ruszyć. Nastka i Agata sobie świetnie radziły, chociaż obie były bez chłopaków. Sabina kwitła przy Janku.

A ja?

 

Siedząc w swoim pokoju, przeglądałam różne strony internetowe. Wiedziałam od taty, że w poniedziałek aresztowano chłopaków i chociaż Prokurator domagał się ujawnienia danych osobowych Kostka, mój tata kategorycznie odmawiał, powołując się na ochronę ważnego świadka. Mimo to, coraz bardziej zaczynałam się bać, że blondynowi coś się stanie przez jego chęć pomocy. Byłam mu ogromnie wdzięczna, ale wciąż nie rozumiałam czym tak naprawdę się kierował, że zdobył tyle informacji i praktycznie podłożył się własnym kolegom… Nawet nie chciałam myśleć, co by się stało, gdyby go przyłapali na grzebaniu w ich prywatnych rzeczach!

Korzystając z wolnego czasu, postanowiłam zadzwonić do Jowity i umówić się z nią na spotkanie. Nie odebrałam za pierwszym razem, ani za drugim, ani za żadnym kolejnym. Zmartwiona, wystukałam szybko smsa, ale nawet nie zdążyłam go wysłać, bo rozdzwoniła się moja komórka.

– Jowita? – zapytałam niepewnie.

– Cześć!

Jej uradowany głos niby mnie ucieszył, ale jednocześnie poczułam dziwny niepokój.

– Może mogłabym wpaść? Mogłybyśmy zobaczyć film albo poświęcić czas na zwyczajne pogaduszki – powiedziałam swobodnie. – Co ty na to? – Po drugiej stronie zapadła cisza, nawet dość wymowna. – Jowita?

– Wiesz… nie za bardzo mam teraz czas… Zresztą, jest całkiem późno i lepiej byłoby, gdybyś… nie pałętała się teraz po mieście.

– Przyjechałabym przecież samochodem.

– Nie, nie musisz się fatygować.

Zamrugałam kilka razy powiekami, nie dowierzając w jej wymówki. Mogłaby się bardziej postarać.

– Masz gości?

– Nie, no coś ty! Kto miałby mnie odwiedzić? – odpowiedziała nerwowo. – Weekend jest całkiem długi, a ty masz już niedługo matury, więc nie chcę…

– Jowita, co jest?

Usłyszałam głośne westchnięcie.

– Będziesz zła?

– A mam powód?

– Wiem, że jesteś z Adrianem blisko. Widziałam, jak świetnie się dogadujecie i z pewnością tworzylibyście świetną parę, bo macie podobne zainteresowania. Nie chcę, żebyś pomyślała, że stanęłam wam na drodze do szczęścia i…

– O czym ty gadasz? – przerwałam jej zaskoczona. – Nie jesteśmy razem.

Tym razem również westchnęła, ale chyba z ulgą.

– Nie jesteście, bo nie jesteście czy nie jesteście, bo niedługo będziecie?

Nic nie rozumiałam, więc podrapałam się po głowie, a potem poprawiłam włosy, zachodząc w głowę, o co może jej chodzić.

– Łatwiej byłoby, gdybyś powiedziała wprost o co chodzi.

– W niedzielę wymieniliśmy się numerami telefonów razem z Adrianem. I dzisiaj postanowiliśmy się spotkać, a raczej, ma do mnie przyjechać, bo jeszcze nie zamierzam się pokazywać światu. Będziemy oglądali House’a. To chyba nie jest nic złego, ani dwuznacznego, prawda? Nie jestem gotowa na żaden związek ani nic z tych rzeczy, ale ty jesteś zajęta, bo matury, a ona ma praktycznie zdaną sesję, bo pozdawał wszystko w zerówkach.

Mówiła tak szybko, że z trudem za nią nadążałam. Byłam pełna podziwu, bo po kilku dniach, już było widać poważną zmianę w jej zachowaniu. Wiedziałam, że powinnam dziękować Adrianowi, który najwidoczniej znał się na pocieszaniu.

Uśmiechnęłam się pod nosem, przypominając sobie, jak uratował mnie od zrobienia z siebie kompletnej idiotki.

– Podoba ci się?

– Nie… Oczywiście, że nie… Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?

– Zachowujesz się… dość schematycznie.

– Naprawdę? – jęknęła zawiedziona.

– Nie uważasz, że to trochę za wcześnie?

– Nie jestem gotowa na cokolwiek, ale świetnie mi się z nim rozmawia. Przegadaliśmy przez telefon już tyle godzin, a ile wiadomości wymieniliśmy! Świetnie się dogadujemy i potrzebuję przyjaciela, przecież wiesz.

Pokiwałam głową ze zrozumieniem, chociaż przecież nie mogła mnie widzieć.

– A co na to twój tata?

– Nawet nie masz pojęcia, jak się ucieszył! – Niespodziewanie się ożywiła. – Jak tylko usłyszał, że Adrian studiuje prawo, o matko! Widziałabyś jego minę! Od razu przeszedł pozytywnie rekrutację na mojego kolegę. Nawet twój tata o nim miło mówił.

Mój tata? Miło mówił o Adrianie? Jakoś nie mogłam w to uwierzyć.

– Cieszę się.

– Ja też. – Na chwilę zapadła cisza. – Będę uciekać, bo muszę przygotować coś do jedzenia. Chcemy pooglądać kilka odcinków pierwszego sezonu, więc nie chcę, aby padł z głodu.

– Jasne. Miłego oglądania!

– Dzięki i pa!

Odłożyłam komórkę na łóżko i uśmiechnęłam się do siebie. Cieszyłam się, że Jowita znalazła sobie kolegę. Adrian był świetnym kandydatem na przyjaciela. Miał coś, czego nigdy nie będzie miał Maks, czyli empatię. Widział czyjąś krzywdę i chciał pomóc, tak po prostu.  

Kamień spadł mi z serca, więc mogłam zejść na dół i przygotować sobie wcześniejszą kolację. Jowita wspomniała o jedzeniu, a mój żołądek – zniszczony przez stres, od razu dał o sobie znać.

Na dole, ku swojemu zaskoczeniu, znalazłam tatę oraz Kostka. Wszystko byłoby w porządku, gdyby blondyn nie miał w rękach mojego świadectwa. Podeszłam do jego krzesła i zawisłam nad głową, wyciągając mu z dłoni swoją własność.

– Ej – jęknął, próbując złapać mnie za nadgarstek, ale szybko cofnęłam rękę. – Nie chcesz się pochwalić?

– Nie – mruknęłam, rzucając ojcu smutne spojrzenie. – Nie zamęczaj Kostka oglądaniem mojego świadectwa. Skończyłam szkołę średnią, jak wszyscy inni.

– Ale z jakimi wynikami – powiedział ucieszony tata, od razu zatrzymując wzrok na zegarku. – Widzę, że mama już nie mogła wytrzymać.

– Co tam masz? – zainteresował się Kostek, a po chwili złapał mnie za rękę, zmuszając, abym pochyliła się bardziej do przodu. Poczułam zapach jego perfum i zrobiło mi się dziwnie. Już nie mówiąc o ciepłych palcach owiniętych wokół mojego nadgarstka. – Ładny i taki w twoim stylu.

Odwrócił na chwilę głowę w moją stronę i z zaskoczeniem odkryłam, że dzieli nas bardzo mała odległość. Zerknęłam niepewnie w stronę ojca, który wpatrzony był w swoje dokumenty. Kiedy ponownie spojrzałam na Kostka, wydawało mi się, że przyłapałam go na patrzeniu na moje usta. Miałam nadzieję, że to tylko mi się przywidziało. Uśmiechnęłam się delikatnie, a potem podeszłam do kuchenki, cały czas czując na sobie wzrok blondyna. Spięta, postanowiłam zrobić kolację i wrócić do pokoju.

– Już mówiłem Kostkowi, że lepiej byłoby, gdyby gdzieś wyjechał na ten weekend.

– Dlaczego?

– Media nie dają spokoju, a nie powiem, że byłoby wygodniej dla mnie, gdyby główny świadek zniknął na chwilę ze Śląska i zaszył się nad morzem, bo to najbardziej odległe miejsce w kraju.

Postawiłam wodę na herbatę i odwróciłam się w stronę taty, opierając się o szafkę.

– Wyjedziesz? – zapytałam blondyna.

– Pan jej o niczym jeszcze nie powiedział, prawda?

Zaskoczona, uniosłam jedną, przypatrując się uważnie ojcu.

– Tato?

Zobaczyłam zakłopotanie w jego ruchach, więc stałam się bardziej czujna. Coś kombinował za moimi plecami, a Kostek o wszystkim wiedział.

– Pomyślałem, że mogłabyś wyjechać razem z nim. Przez te trzy dni już nic nie powtórzysz, a tylko namieszasz sobie w głowie. Odpoczęłabyś nad morzem, nawdychała się świeżego powietrza i wróciła wypoczęta.

– Żartujesz, prawda?

– Oczywiście, że nie. – Wydawał się być zaskoczony. – Zajęło mi dużo czasu, nim przekonałem mamę do swojego pomysłu, ale ostatecznie przyznała mi rację. Masz tutaj wiele niemiłych wspomnień, co wzmaga twoje zdenerwowanie oraz stres. Potrzebujesz odetchnienia.

Wolałam nie wspominać o najważniejszej kwestii: nie miałam pojechać sama, ale z Kostkiem. Nie mogłam jeździć do Krakowa, do Maksa, ale mogłam tuż przed maturami wyskoczyć sobie nad morze tak w ramach uspokojenia nerwów? Naprawdę przestałam nadążać za rodzicami!

– Moje koleżanki gryzą własne paznokcie, a ja mam sobie wyjechać? Tak po prostu?

– To nie jest zły pomysł – wtrącił się Kostek. – Stres tylko pogarsza sprawę.

– Ma rację – mruknął tata. – Nie zmuszę cię do tego, ale powinnaś pojechać.

– Wcześnie mi o tym mówisz. Przecież to już jutro!

Tata zaśmiał się cicho, a za chwilę dołączył do niego Kostek. Obrzuciłam ich zimnym spojrzeniem, bo po czym prawie podskoczyłam ze strachu z powodu gwiżdżącego czajnika. Zalałam herbatę, cały czas myśląc o tym, że miałam wyjechać z Kostkiem. Tata najwyraźniej nie widział w tym nic dziwnego, już nie wspominając o mamie.

– Wracam do siebie, bo oczy mnie już bolą od tych dokumentów – mruknął ojciec. – Porozmawiajcie sobie na temat jutrzejszego wyjazdu i wszystko dokładnie omówcie.

Kiedy tylko tata zniknął, wzięłam kubek i usiadłam obok blondyna, mierząc go wzrokiem.

– Zgodziłeś się na to?

– A czemu miałbym się nie zgodzić?

Wzruszyłam niedbale ramionami.

– Myślałam, że za mną nie przepadasz, bo jestem, jak to ująłeś: najmilszą osobą na świecie.

– W pozytywnym sensie – powiedział z uśmiechem. – Doszukujesz się dziury tam, gdzie jej nie ma.

Wywróciłam teatralnie oczami.

– Nie wiem, czy to jest naprawdę dobry pomysł. Już mam wyrzuty sumienia, że zaniedbałam naukę i przygotowanie do matury, a teraz tata chce, abym wyjechała sobie na krótkie wakacje.

– Po prostu wyduś z siebie, że nie chcesz ze mną jechać – mruknął z tak poważną miną, że naprawdę się przejęłam, ale kiedy zobaczyłam ten krzywy uśmiech, mimowolnie zmrużyłam oczy. – Nigdy nie użalam się nad sobą, zapomniałaś?

– Jesteś bezduszny.

– To tłumaczy, dlaczego żadna mnie nie chce. – Posłał mi kolejny krzywy uśmiech. – Pominę oczywisty fakt, a mianowicie moją urodę, a raczej jej brak.

– Wspominałeś ostatnio o jakiejś księżniczce…

– W bajkach, każda księżniczka jest idealna.

– Twoja również?

Spojrzał na mnie w dziwny sposób, prawie wywiercając dziurę w mojej twarzy.

– Powiedzmy.

– I tylko tyle?

– Za mało? – spytał rozbawiony.

Jęknęłam, odchylając się na krześle.

– Mógłbyś coś o niej powiedzieć.

– Dlaczego?

– Może… mogłabym ci pomóc…

– Nie ma szans – przerwał mi, a rysy jego twarzy się wyostrzyły. – To moja bajka i moja księżniczka, nie będziesz mi wszystkiego psuła.

– Niczego nie psuję!

– A właśnie, że psujesz i nawet nie masz pojęcia, jak bardzo…

Nie za bardzo wiedziałam, o co mu może chodzić. Posyłał mi zagadkowe spojrzenia i poczułam nawet dziwny chłód w naszej relacji, jakby specjalnie coś blokował, jakby… istniało coś, czego nie chciałby pokazać światu.

Naburmuszyłam się jak małe dziecko, a kiedy dał mi pstryczka w nos i posłał ciepły uśmiech, poczułam się lepiej.

 

9 uwag do wpisu “68. To moja bajka i moja księżniczka, nie będziesz mi wszystkiego psuła.

  1. To pewne jak dwa razy dwa, że Kostek coś do niej.. ta gadka.. to musi być to..:)

    ma małą pewność siebie i zapewne nie wierzy, że Zuza coś mogłaby do niego. Wydaje mi się, że jezt fajnym facetem, kiedyś na tych początkowych rozdziałach przemknęło mi przez głowę, że on mógłby coś do niej, ale nie sądziłam, że do tego wrócisz i że to rozwiniesz 🙂

    tatuś okazał się wyrozumiały, chociaż ja tam matmy uczyłam się dzień przed maturą i chyba tylko dlatego ją zdałam, a wynik nawet mnie samą zaskoczył. Po prostu w jeden dzień z lekcjami na youtube nadrobiłam jakieś dwa lata z technikum.. jak się miało takiego nauczyciela, to trzeba było kombinować 🙂

    Ciekawi mnie czy nad tym morzem coś między nimi będzie. Bo wiadomo ona i on.. fale te wschody o zachody.. 🙂 w końcu chłopak pęknie 🙂
    Chyba że szykujesz totalne zaskoczenie..
    buźka :*

    Polubienie

    • Szczerze przyznam, że Kostkowi rozwinęłam trochę rolę, ale założenie było inne 🙂 Nie umiem się trzymać głównego pomysłu 😦
      Do matury nic się nie uczyłam, a miałam taki rollercoaster uczuciowy, że naprawdę dziwię się, że tak dobrze zdałam maturę i dostałam się na wymarozne studia 🙂 Faceci mnie nie złamali, więc twarda ze mnie sztuka 😀
      Kto pęknie, ten pęknie 🙂
      Buziaki! :**

      Polubienie

  2. Hej 🙂
    Przeczytałam rano, ale niestety nie zdążyłam zostawić komentarz, bo miałam wyjazd 😀
    Nie było Maksa, ale za to był Kostek. A on na stówe coś czuje do Zuzy! 🙂
    Dziwne troche, że ojciec pozwolił jej jechać, a właściewie narzucił jej to. Z drugiej strony…może się o nią boi? Nie wiem.
    Wiem za to, że nie mogę się doczekać ich wyjazdu i tego co się tam będzie działo xD
    Dawaj szybko nexta!! :*

    Polubienie

    • Muszę dokładnie przewidzieć dalsze rozdziały i wreszcie sporządzić szkic, bo niedługo okaże się, że to opowiadanie będzie miało tyle rozdziałów, że stanie się zwyczajnie nudne… Chcę tego uniknąć 🙂
      Next będzie jutro :*

      Polubienie

  3. Są dwie opcje: Kostek ma słabość do jakiejś laski, ale teraz w zasięgu ręki ma Zuzię i ona mu przysłania widoki na tamtą albo ma na myśli samą Zuzię 🙂
    Nie wiem, co się z jej ojcem stało, bo w ogóle Kostka nie zna, a tu wystarczyło, by pomógł w jednej, ważnej sprawie i powierza mu pod opiekę własną córkę. Czy on czasem nie jest zbytnio przepracowany, przez co podejmuje błędne decyzje? :p
    Rano w ogóle nie miałam głowy do komentowania, ale w końcu mam chwilę i zostawiam ślad 🙂

    Polubienie

  4. Tak myślałam o tym rozdziale i wymyśliłam! Po prostu to przyszło do mnie jak słońce po burzy 😀 Kostek jest gejem i podoba mu się Bastek, bądź inny chłopak! ;> Wiem, wiem… to ciut nie możliwe, ale już tak mnie trzymasz w napięciu, że nawet takie rzeczy wymyślam 😀

    Jowita wreszcie pozna dobrze Adriana i mogą być ze sobą, mają moje błogosławieństwo! 😉

    Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały! :*
    Buziaki :*

    Polubienie

    • Rozbroiłaś mnie – totalnie! Czytałam dzisiaj te ostatnie rozdziały i dalej się zastanawiam, jakim cudem wpadłaś na to wszystko 😀 Cieszę się, że jeszcze potrafię trzymać w jakimś napięciu!
      Buziaki! :*

      Polubienie

  5. Jowita i Adrian – czułam to ;D
    Cieszę się! Od przyjaźni się zaczyna! 😉
    Oby im się dobrze wiodło 🙂
    Ale zręcznie wybrnęłaś z tematu: Adrian-Zuza 😀

    Kostek może i ładny nie jest, ale szlachetny i dobry.
    Czasami wygląd nie ma znaczenia…
    Ale dla facetów zawsze mieć ono będzie znaczenie – bo tak i koniec. Tacy już oni są.

    Buziaki i lecę do następnego rozdziału :*
    Ps. Wspólny wypad nad morze? xD Ojjjjjjj ;D

    Polubienie

Dodaj komentarz