72. Czasami… pomyśl o mnie.

[muzyka]

„On i poczucie, że zawsze będzie wobec mnie stuprocentowo lojalny, sprawiły że w końcu przestałam biec przez życie na oślep. Zrozumiałam, że dzięki bliskiej osobie można mieć poczucie powrotu do domu.”

Następnego dnia, zjedliśmy śniadanie, a potem zaczęliśmy się pakować w milczeniu. Od poprzedniego wieczoru, nie potrafiliśmy ze sobą normalnie rozmawiać. Wróciliśmy do pokoju trzymając się ze ręce, ale kiedy rano się obudziliśmy… Między nami wytworzyła się dość dziwna atmosfera, która aż iskrzyła od napięcia.

Bałam się patrzeć na Kostka, bo przecież niczego sobie nie obiecaliśmy. Znów pojawiał się ogromny znak zapytania, jak przy znajomości z Maksem. Niby coś było, ale ciężko było stwierdzić, aby coś się zmieniło po tym jednym krótkim pocałunku. Blondyn nie prosił o więcej, a ja nie zamierzałam się narzucać. Spełniłam jego życzenia i chyba właśnie o to mu chodziło. Może nawet zrobiło mi się przykro, ale na co liczyłam?

Nie chciałam myśleć o tym wszystkim w zły sposób, bo przecież Kostek mi pomagał i nigdy nie liczył na coś w zamian. Bycie z kimś wiązało się z oczywistą odpowiedzialnością, której nie można lekceważyć. Albo chce się tworzyć jedność, albo trzeba wybrać dwie różne drogi i zostawić wszystko tak, jak jest. Jeszcze nie byłam pewna, w którą stronę zmierza nasza znajomość.

Godzina wyjazdu zbliżała się nieubłaganie, a my dalej nie rozmawialiśmy. Zabraliśmy wszystko ze sobą, wypisaliśmy się w recepcji, oddaliśmy klucz i poszliśmy na parking. Wrzucenie rzeczy do samochodu nie zajęło nam zbyt wiele czasu. Ukradkiem zerkałam w stronę Kostka i zauważyłam, że jest trochę spięty. Zresztą, na twarzy miał napisane, że chciałby coś powiedzieć, ale zaciskał mocno usta i milczał. Wsiadł pierwszy do auta, a ja zaprotestowałam. Nachyliłam się i spojrzałam na profil blondyna.

– Nie wsiądę – powiedziałam uparcie.

Kostek westchnął ciężko, a potem odpiął pasy i wysiadł. Oparł się samochód i przyjrzał się mi uważnie.

– Zapomniałaś o czymś? Mam się wrócić? – zapytał, jak gdyby nigdy nic.

Wzięłam głębszy wdech, kładąc łokcie na dachu samochodu.

– Między nami jest… dziwnie, nie zauważyłeś?

– O co ci chodzi?

– Wczoraj bawiliśmy się świetnie, a dzisiaj… zachowujemy się, jakby nic się nie wydarzyło.

– Zuza, jestem zestresowany z powodu jutrzejszego spotkania z klientem – powiedział blondyn, patrząc na mnie w dziwny sposób. – Nie mogę zastanawiać się nad… tym wczorajszym. Zresztą, ty też nie powinnaś. Musisz wyczyścić swój umysł i skupić się tylko na maturach.

– Ten wyjazd miał mnie odprężyć i sprawić, żebym o nich zapomniała – przypomniałam mu. – Nagle… przestałam ci się podobać? – Popatrzył na mnie, marszcząc brwi, ale kiedy nawet nie drgnęłam, parsknął śmiechem. Zaskoczona, uniosłam jedną brew, przyglądając się uważnie Kostkowi. – Z czego się śmiejesz? – mruknęłam urażona.

– Podobasz mi się, odkąd się poznaliśmy – odpowiedział z krzywym uśmiechem. – Naprawdę nie wiem, co musiałabyś zrobić, aby mi zbrzydnąć.

– Nawet w tych niebieskich włosach?

– Tak. Szkoda, że je zmyłaś, bo… pasowały ci. – Puścił mi oczko. – Jedziemy?

– A co dalej? – Nie dawałam za wygraną. – Co będzie, jak wrócimy? Będziemy kumplami?

Blondyn prychnął cicho, a potem spuścił głowę.

– Mówiłem ci już, że jesteś uparta, prawda? – zapytał, podnosząc na mnie wzrok. – Mogę cię zabrać na randkę, jeśli chcesz.

– A wczoraj, to nie była randka?

– Powiedzmy, że ten cały weekend był jedną, wielką randką. – Uśmiechnął się dumny, do samego siebie. – W środę zabiorę cię gdzieś.

– Gdzieś? Czyli?

– Uparciuchu! Wsiadaj i jedziemy. Możemy porozmawiać w czasie jazdy.

– Ale…

– Wsiadaj!

Wywróciłam oczami, ale posłusznie wsiadłam i od razu zapięłam pasy. Zobaczyłam na twarzy Kostka uśmiech, więc odetchnęłam z ulgą. Znów było dobrze.

 

Przez całą drogę, całkiem dobrze się bawiliśmy. Znów mogliśmy żartować i rozmawiać na wszystkie możliwe tematy. Kostek był jeszcze bardzo rozluźniony, jakby był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Pojechaliśmy na ten weekend jako dwoje kumpli, a wracaliśmy… Nie chciałam wybiegać w przyszłość, ale gdyby blondyn chciał zostać w moim życiu na dłużej, nie miałabym nic przeciwko. Podobało mi się w nim wszystko, chociaż miał więcej wad od zalet – zawsze tak było, więc nie mogłam mieć do nikogo pretensji. Przy Kamilu każdy wymiękał, przynajmniej dla mnie, ale Kostek był zupełnie kimś innym, kiedy oderwał się od świata tego kretyna.

Zatrzymaliśmy się pod moim domem. Zauważyłam samochód Magdy, więc poczułam tylko skurcze żołądka. Wiedziałam, że nie będę mogła tak szybko przemknąć do własnego pokoju, bo wcześniej czekał mnie wywiad, podczas którego musiałam opowiedzieć o wszystkim! Zawsze tak było.

– Zestresowana? – zapytał Kostek, opierając się łokciem o kierownicę.

– Trochę.

– Odprowadziłbym cię pod same drzwi, ale… – Umilkł, a po chwili uśmiechnął się krzywo. – Jak myślisz, ale tak szczerze, co twój tata mi zrobi, kiedy dowie się, że nie byłem wobec niego zbyt fair?

Zamrugałam szybko powiekami, nie dowierzając w to co słyszę.

– Słucham? – palnęłam. – Jak to: nie byłeś fair?!

Pokręcił głową, jakby nie był zadowolony.

– Zanim w ogóle powstał pomysł, abyśmy wyjechali wspólnie nad morze, twój ojciec poddał mnie pewnym testom. – Kostek skrzywił się. – Musiałem odpowiedzieć na tysiące pytań, bo inaczej, z pewnością nie puściłby cię ze mną. Gdziekolwiek. – Uśmiechnął się. – Chciał mieć pewność, że nie mam wobec ciebie żadnych planów.

– Planów? – powtórzyłam słabo. – O czym ty mówisz?

– Uważa, że jestem w porządku, ale nie był pewien, czy moje intencje są czyste. No nie powiem, nie uwierzyłbym sobie, bo uważam się za kiepskiego kłamcę, ale twój tata jakoś przełknął moją wersję.

– Co mu powiedziałeś?

Zaczęłam się denerwować. Kostek nie znał mojego ojca, więc moje zmartwienie nie były bezpodstawne.

– No cóż… – Podrapał się po głowie. – Wspomniałem mu, że znamy się całkiem długo, że cię lubię i czuję się odpowiedzialny za czyny Kamila.

– Tylko tyle? – zapytałam, przyglądając mu się podejrzliwie.

– Jeszcze parę innych rzeczy, ale to bez znaczenia.

– Super – mruknęłam słabo. – Wiesz, w co się wpakowałeś?

– Nieszczególnie żałuję. – Uśmiechnął się krzywo. – Ten weekend był spełnieniem marzeń każdego chłopaka, któremu kiedykolwiek się podobałaś. Twój tata może mnie zamordować, zakopać pod jakimś płotem lub wywieźć z kraju. Nieważne, bo świetnie się bawiłem.

Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który pojawił się na mojej twarzy.

– Byłbyś gotów na konfrontację? Nawet, gdyby nie należała do najmilszych?

Uśmiechnął się krzywo.

– Znasz mnie.

Mogłam śmiało przyznać, że ten niewidzialny kamień, leżący na moim sercu, nagle zniknął. Kostek był tak prawdziwy i szczery, że naprawdę zaczynałam się cieszyć, że go poznałam.

– I będziesz twardo obstawiał przy swoim?

– Tak, ale nie dzisiaj.

– Czemu?

– Bardziej boję się swojego szefa, który pewnie znalazłby mojego trupa, wskrzesił i zabił jeszcze raz, ale wcześniej pewnie czekałyby mnie długie tortury, bo ta jutrzejsza umowa to jedna z tych ważniejszych, które są potrzebne firmie.

Pokiwałam głową ze zrozumieniem.

– Trzymam cię za słowo. – Nagle, przypomniałam sobie o kimś jeszcze. – A co powiesz mojemu bratu?

– Bastkowi? – Jego uśmiech stał się szerszy. – Jestem bardzo ciekawy, czy jest się czego bać. Kamil zawsze czuł do niego pewien respekt i zawsze bał się, że przez przypadek nadepnie mu na odcisk.

– Kretyn – mruknęłam pod nosem. – Może poczekajmy z tym wszystkim do środy, co? Wolałabym się nie zamartwiać, że mój brat wyśle za tobą list gończy czy coś.

Blondyn wybuchł śmiechem.

– Jasne… księżniczko.

Poczułam gorąc na policzkach, więc spuściłam głowę, pozwalając włosom opaść na policzki. Kostek zdążył się nade mną nachylić i odgarnąć mi z twarzy te niesforne kosmyki. Spojrzał mi prosto w oczy, automatycznie poważniejąc. Przeniósł wzrok na usta i westchnął. Wiedziałam, że pójście za impulsem nie zawsze było dobrym wyjściem z danej sytuacji, ale miałam bardzo miłe wrażenia z poprzedniego wieczoru, więc delikatnie rozchyliłam wargi, czekając w napięciu na jego ruch. Uniósł kącik ust do góry, a potem mnie pocałował.

Nigdy nie rozumiałam, jak to się działo, że każdy facet całował w zupełnie inny sposób. Kostek potrafił być delikatny i subtelny, co niezwykle mi się podobało. Może robił to, bo nie chciał mnie przestraszyć, albo ze stu innych powodów, które w tej jednej chwili, przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Nawet nie byłam zaskoczona, kiedy położyłam dłoń na jego karku i przyciągnęłam go bliżej, całkowicie się zatracając.

Prawie jęknęłam z żalu, kiedy się odsunął, śmiejąc się cicho.

– Chcesz przyspieszyć morderstwo? – zapytał rozbawiony.

– Umrzeć w takiej chwili… czy to nie byłby zaszczyt?

Kostek pokręcił głową z szerokim uśmiechem.

– Powodzenia jutro i do zobaczenia w środę. – Mrugnął do mnie i dodał: – Czasami… pomyśl o mnie.

Wywróciłam oczami, odpinając pasy.

– Pomyślę o tym.

Wysiedliśmy z samochodu i Kostek pomógł mi wyciągnąć walizkę z bagażnika. Przytulił mnie na pożegnanie i odjechał. Stałam się chwilę przy ulicy, aż zdobyłam się na odwagę i poszłam do domu. Nie byłam pewna reakcji rodziców, w szczególności ojca, nawet nie wspominając o własnej siostrze. Z blondynem wciąż byliśmy kumplami, ale granica zanikała, a więc miały się również zacząć problemu.

Weszłam do domu z duszą na ramieniu. Słyszałam radosne głosy, więc mogłam częściowo odetchnąć z ulgą. Zostawiłam walizkę w przedpokoju i ruszyłam do kuchni.

– Kto tu wrócił – powiedziała zadowolona Magda. – Jak było nad morzem?

Uśmiechnęłam się niepewnie.

– W porządku. Może trochę zimno i wietrznie, ale to przecież nie był sezon.

– Jak się sprawował Kostek? – zagadną ojciec, przyglądając mi się uważnie. – Dbał o ciebie?

– Oczywiście, że tak.

Podeszłam do szafek i wyciągnęłam kubek, aby nalać sobie trochę wody, bo poczułam suchość w gardle. Miałam wyrzuty sumienia i nawet nie byłam pewna, skąd się one wzięły. Odwróciłam się przodem do rodziców i Magdy, siadając na blacie. Widziałam krzywe spojrzenie mamy, ale uśmiechnęłam się do niej przepraszająco, więc tylko westchnęła cicho z lekkim uśmiechem na ustach.

– Żadnych problemów? – dopytywał się dalej ojciec. – Nic złego się nie stało?

– A czemu, miałoby się coś stać?

– Lubisz przyciągać kłopotliwych chłopaków – odpowiedział poważnie.

– Podobno lubisz Maksa.

– Nigdy nie mówiłem, że go nie lubię – obruszył się. – Po prostu wiem, że Kostek mnie okłamał.

Zbladłam.

– Okłamał? – powtórzyłam słabo. – Tato, przywidziało ci się pewnie.

Zauważyłam szeroki uśmiech na twarzy siostry, więc westchnęłam ciężko. Mama przyjrzała mi się podejrzliwie.

– Kochanie, musisz przyznać, że ten cały Kostek, okazał się bardzo pomocny w sprawie Jowity. Na dodatek, uratował Maksa przed sądem i niepotrzebnymi nerwami – odezwała się. – Nikt nie robi takich rzeczy bez konkretnego powodu.

– Zgadzam się z tym – mruknął ojciec.

– I trzeba przyznać, że chłopak się stara – powiedziała z uznaniem Magda. – Zmienił ciuchy, fryzurę i swoje zachowanie, już nie wspominając o pracy i odejściu do bandy Kamila. A to wszystko dla ciebie.

Zmroziłam ją wzrokiem.

– To akurat zasługa jego ojczyma – powiedziałam twardo. – Zostawcie go w spokoju.

– A czy mamy coś przeciwko niemu? – zapytał urażony tata. – Chłopak dobrze kombinuje. Jest zaradny, odpowiedzialny, konsekwentny, sumienny. Posiada wiele dobrych cech, więc nie mogę mieć nic przeciwko komuś takiemu. A co najważniejsze, dba o ciebie.

– Co z Adrianem? – zainteresowała się mama.

– Adrian świetnie dogaduje się z Jowitą – odpowiedział ojciec, wprawiając w osłupienie całe towarzystwo. – Pomaga jej, a teraz, nawet uczą się wspólnie do sesji. 

– To super – ucieszyłam się. – Zresztą, pasują do siebie.

– Zgadzam się z tym – powiedział ugodowo tata. – Kiedy znikła możliwość, aby ten chłopak mógł zostać moim zięciem, zacząłem go nawet lubić.

Wywróciłam oczami, mając rumieńce na twarzy.

– Tato! – jęknęłam, zsuwając się z blatu. – Lepiej pójdę do swojego pokoju, zanim usłyszę więcej ciekawych rzeczy.

Magda i mama się zaśmiały, na co pokręciłam głową, wzięłam walizkę z przedpokoju i ruszyłam w stronę schodów.

– Zuzia? – Zatrzymałam się i zerknęłam przez ramię na ojca. – Powiedziałaś komuś o Kostku? – Na mojej twarzy musiało być wymalowane poczucie winy, bo zobaczyłam spojrzenie ojca pełne pretensji. – Lepiej zrób to teraz, zanim wszystko wymknie ci się spod kontroli.

Pokiwałam głową i szybko uciekłam do pokoju, z trudem trzymając ciężką walizkę, bo mama i Magda już zaczęły pytać o tego kogoś. Nie mogłam powiedzieć im wprost, że ojcu chodziło o Maksa.

Zamiast się rozpakować, położyłam walizkę pod szafą i otworzyłam ją, a potem chwyciłam telefon i odnalazłam w galerii zdjęcie swoje oraz Kostka. Uśmiechnęłam się do siebie, widząc nasze roześmiane twarze. Nie namyślając się zbyt długo, opublikowałam je bez żadnego opisu. Wzięłam z półki książkę ze streszczeniami lektur i usiadłam na swoim łóżku, kładąc komórkę obok siebie.

O dziwo, potrafiłam skupić się na czytanym tekście i dowiedzieć się kilku nowych rzeczy na temat książek, które wcześniej były dla mnie wielką niewiadomą. Od czytania, oderwały mnie dźwięki powiadomień, więc odblokowałam telefon i z uśmiechem spojrzałam na listę komentujących i lubiących. Większość osób z klasy, jak i moich rówieśników, zamiast poświęcić ostatnie chwile nauce, postanowili zatracić się w internecie.

Nastka, Sabina i Agata, napisały mi komentarze pełne zazdrości i musiałam się naprawdę skupić, aby wyczytać między wierszami, że głównie chodzi im o chłopaka ze zdjęcia. Pamiętały pewnie Kostka, ale nie wiedziały, że się zmienił. Postanowiłam go oznaczyć na zdjęciu, czym pewnie wprowadziłam chaos.

Nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu, czytając liczne komentarze: „Wow! Cudownie wyglądacie!”, „Ten niebieski ci pasuje, wyglądasz ekstra!”, „Nad morzem?! Fajne wakacje sobie zrobiłaś przed maturami. Zazdroszczę!”, „Wiesz ty co… mimo to, ładne zdjęcie”. Wśród tego wszystkiego, pojawiły się również pytania w stylu: „Nowy chłopak? Fajny!”, „Gdzie ty poznajesz takich przystojniaków?”, „Jak udało ci się go namówić na ten kolor włosów?”.

I wszystko było fajnie, gdyby moja komórka się nie rozdzwoniła, uniemożliwiając mi dalsze czytanie. Zerknęłam na wyświetlacz i jęknęłam w duchu, bo dzwonił Bastek. Chciałam zignorować ten telefon, ale wiedziałam, że nie mogę.

Wzięłam głębszy oddech i odebrałam.

13 uwag do wpisu “72. Czasami… pomyśl o mnie.

  1. Uwierz mi, mój dzień też można przydzielić do tych gorszych 😉

    Kostek ma ode mnie mocnego plusa, ale to i tak to nie jest Maks.
    A tata Zuzy?! Jak on na to wszystko tak pozwolił? Nie wierzę, nikt już się ze mną nie zgadza 😦 Może Bastek trochę ich ogarnie, bo zaraz mnie szlag trafi! Nie wyobrażam sobie zakończenia tej historii,a by Zuza była z Kostkiem! Nieee :((((( Maks będzie mocno zazdrosny no i w sumie będzie miał rację 😉

    Proponuję Ci obejrzenie „Now is good” albo „Wciąż ją kocham” Cudowne filmy! 🙂

    Dziś tak krótko, buziaki :*

    Polubienie

    • Maks to najlepszy kumpel Bastka, więc nie martw się, że nikt się z Tobą nie zgadza 😀
      Kostek jest w porządku 🙂
      Widziałam te filmy, już chyba wszystkie fajniejsze widziałam 😦 Od „Now is good” lepsza jest książka „Zanim umrę”, na której podstawie powstał film. Książka numer jeden na mojej liście ulubionych 😉
      Buziaki :*

      Polubienie

  2. Zabiję i powieszę! A potem wskrzeszę i każę pisać następne rozdziały! 😀
    W takim momencie… „Wiesz ty co…”
    Podoba mi się ten Kostek. Nie pcha się na chama tylko powoli, krok po kroczku dąży do czegoś więcej. Super!
    Ale….dlaczego urwałaś w tym momencie!?
    A jak Bastek się spyta o coś kompletnie innego no np. jak zrobić ciasto na naleśniki, albo coś…a ty nas będziesz teraz trzymać w napięciu i będziemy tu paznokcie obgryzać, że ona dostanie opieprz… Niedobra ty!
    Ale i tak będę czekać na kolejny!
    Buźka :*

    Polubienie

  3. Ha ha ha! Ojciec to się zrobił ekspert od związków, chłopaków i relacni międzyludzkich normalnie, on mnie osłabia..
    Kostek i Zuza.. jak słodko ❤
    Wszystko ładnie pięnie a ja myślę tylko o tym jak Maks zaeraguje na to zdjęcie, ale w sumie.. oko za oko, nie?
    on wstawił z tą pindą to i Zuza z Kostkiem.. ale no właśnie, on to już nie jest przyjaciel..
    Chcę Maksa i kropka, mało mnie obchodzi inny bohater.. tęskni.. mi się za nim..
    a ten..
    jak Kostek ma na imię? Jakoś nie ogarniam 🙂
    co do filmu, polecam Ci mój ULUBIONY film i naprawdę jest dla mnie bezkonkurencyjny, to nie żaden romans, czy coś. Komedia, ale taka.. że po prostu śmiałam się w głos, chyba nigdy film mnie tak nie rozbawił i do tego nawet jest trochę.. wzruszający
    Nietykalni
    http://www.filmweb.pl/film/Nietykalni-2011-583390
    aż mam ochotę obejrzeć go kolejny raz..
    buźka :*

    Polubienie

    • Nie widziałam tego filmu, więc zobaczę z chęcią 😀
      Będzie o imieniu Kostka, bo w sumie, nikt go nie zna 😀 Tak to pięknie wymyśliłam, że zaistniał Kostek bez imienia, ech…
      Będzie twój Maks! Oj będzie! Na dodatek, przejdzie samego siebie 😀 Za dwa lub trzy rozdziały już będzie 😉 I zostanie 🙂
      Buziaki! :**

      Polubienie

  4. Jestem tak zadowolona Kostek to idealny chłopak dla Zuzy. Dba o nią i w ogóle. Ale za to, że przerwałaś w takim momencie powinnam Cię udusić 😀
    Bardzo ciekawi mnie jak zareaguje Maks na to wszystko.
    Pozdrawiam:)

    Polubienie

  5. Ojojoj… Coraz szybciej kończysz w takich momentach, że trudno mi wysiedzieć przed monitorem! No cholercia! ^^

    Cieszę się, że ojciec i Zuza mają ze sobą tak dobry kontakt i w sumie porozumiewają się prawie telepatycznie 😀 On jako mężczyzna jest mega spostrzegawczy i czuwa, oj czujny jak nikt!
    Bastek może i też dba o Zuzę, ale w mega agresywny sposób.
    Ojcu Zuzy wychodzi to genialnie 🙂

    Haha, jestem ciekawa co sam Kostek o tym zdjęciu powie?
    A czy to aby rozsądne publikować taką fotkę? Wiesz, Kamil i ta sprawa z pobiciem jeszcze nie ucichła.
    Coś czuję, że będą kłopoty… ;/

    Serdecznie Cię pozdrawiam i przesyłam energię słoneczną! :*
    Ps. Mi też jest posępnie… Patrzę za okno i aż się nic nie chce… ;/
    Takie lato brzydkie, że aż strach pomyśleć o jesieni i zimie… ;/

    ;*

    Polubienie

    • O wszystkim myślisz! Ale nic nie potwierdzę, bo nie będę spoilerować – dobrze kminisz 😀 Zresztą, jak zawsze!
      Przynajmniej Zuza z ojcem taki ma, czego nie można powiedzieć o mamie 😦
      Pogoda jest okropna, a wczoraj zmokłam 😦 Niby mi to nie przeszkadzało, ale ciężka torba ciążyła mi na ramieniu 😀
      Buziaki! :*

      Polubienie

Dodaj komentarz